1 kwietnia 2023

Największa pandemia XX wieku: historia grypy hiszpanki, która wstrząsnęła Łodzią

Related

Sportowa duma Łodzi: najlepsi trenerzy miasta

Sport od dawna jest niezastąpioną częścią życia łodzian. Aby...

Co warto zobaczyć w Berlinie: przewodnik turystyczny

Berlin to jedno z najpiękniejszych europejskich miast. Stolica Niemiec...

Legendarny Ary Sternfeld – pionier astronomii z Łodzi

Eksploracja kosmosu ma szczególne znaczenie i odgrywa niezwykle ważną...

Artysta, który bronił polskich synagog: historia Jakuba Mącznika

Na początku XX wieku łódzka społeczność żydowska była bardzo...

Share

Hiszpanka to bez wątpienia największa pandemia, z jaką ludzkość musiała się zmierzyć w XX wieku i najbardziej śmiercionośna odmiana grypy wszechczasów. Według różnych szacunków na grypę hiszpankę w XX wieku zmarło nawet 100 mln ludzi – to przerażające liczby, które wzbudzały lęk całego świata. Choroba nie ominęła też dużych polskich miast – w szczególności Łodzi – donosi portal ilodz.com

Medycyna nie stoi w miejscu, a nowoczesne możliwości pozwalają skutecznie przezwyciężyć nawet najstraszniejsze choroby, ale w XX wieku było zupełnie inaczej. Przypomnijmy sobie, jak wyglądała epidemia grypy hiszpanki, jak groźna była ta choroba i poznajmy inne ciekawostki na jej temat.  

Grypa hiszpanka pojawiła się nagle, jak każda inna choroba, która osiągnęła rozmiary epidemii. W tamtych latach medycyna nie znała skutecznych metod leczenia, więc nie mogła przeciwdziałać szybkiemu wzrostowi liczby zarażonych, a problemy potęgowało milczenie krajów na temat rzeczywistej sytuacji z rozprzestrzenianiem się choroby. Konsekwencje takiego milczenia i ignorancji były tragiczne: historycy twierdzą, że choroba pochłonęła więcej ofiar niż I wojna światowa. 

Naukowcy uważają, że tzw. hiszpanka narodziła się w koszarach wojskowych podczas I wojny światowej. Początkowo chorzy byli żołnierze, którzy znajdowali się w tych samych pomieszczeniach – ciasnych barakach, przez co hiszpański wirus szybko przenosił się z nosiciela na nową osobę. W tym tempie choroba szybko rozprzestrzeniła się poza koszary wojskowe i zaczęła atakować ludność cywilną. Tak więc, szybko przenoszona z człowieka na człowieka, choroba pośpiesznie zalała całą Europę, docierając też do Łodzi i wielu innych polskich miast. 

W tym miejscu warto od razu obalić popularny mit, że grypa hiszpanka wydaje się pochodzić z Hiszpanii: w rzeczywistości hiszpańskie media w tym czasie nie były kontrolowane przez cenzurę wojskową, dzięki czemu informacje o prawdziwych statystykach rozprzestrzeniania się choroby były swobodnie rozprowadzane w tym kraju. W innych krajach europejskich, a nawet w USA, prawdziwy obraz nie był tak jawny, a przede wszystkim upubliczniano dane propagandowe, po to, by nie siać paniki wśród ludności.  

Grypa hiszpanka wśród wojska 

Wirus hiszpanki zaczął mutować w warunkach wojskowych. Atakował miasta europejskie, także Łódź w czterech falach – pierwsza rozpoczęła się wiosną 1918 roku. Uważa się, że była to najłagodniejsza fala choroby, z umiarkowaną liczbą ofiar śmiertelnych i stosunkowo łagodnymi objawami. 

Latem sytuacja była gorsza – wirus zmutował i rozpoczęła się druga fala, która była dla Polaków o wiele bardziej przerażająca i tragiczna niż pierwszy cios hiszpanki. Trzecia falę datowano na początek 1919 roku, a czwarta została pokonana przez ludzkość rok później.  

Nawet nazwisko osoby, która rzekomo jako pierwsza zachorowała na hiszpankę, jest dobrze znane na świecie – był to Albert Hitchel, wojskowy kucharz. Początkowo mężczyzna skarżył się na gorączkę, kaszel i ból głowy, a wirus szybko „obalił” niemal całą bazę wojskową, w której pracował mężczyzna.  

Co ciekawe, kraje uczestniczące w konflikcie zbrojnym starały się wszelkimi możliwymi sposobami „wyprzeć się” rozprzestrzeniania choroby. Hiszpanie wierzyli więc, że hiszpanka pochodzi z Francji, Polacy nazywali ją „dudami”, „chorobą ukraińską” lub „chorobą bolszewicką”, wskazując tym samym, że za źródło choroby uważają kraj, w którym kierowali wówczas bolszewicy.  

Co dziwne, progres naukowy i technologiczny przyczynił się do rozprzestrzeniania się wirusa – za sprawą pociągów, sterowców i szybkich statków choroba dotarła do wszystkich zakątków planety. Jednak oczywiście kluczową rolę odegrał w tym masowy ruch wojsk krajów uczestniczących w I wojnie światowej.  

Symptomy grypy hiszpanki, która pochłonęła życie łodzian 

Jesień 1918 roku okazała się dość trudnym okresem dla łodzian. To właśnie w tym czasie epidemia hiszpanki nabrała globalnego charakteru – objęła niemal wszystkie kontynenty i charakteryzowała się dość złożonym przebiegiem oraz licznymi poważnymi powikłaniami.  

W źródłach historycznych można znaleźć informacje, że osoby, które stały się ofiarami pandemii, skarżyły się na silny kaszel, dreszcze, ból głowy, wysoką gorączkę i nudności. Choroba doprowadzała również do zapalenia płuc, zapalenia mózgu, a nawet śpiączki. W wielu przypadkach zachorowanie na grypę hiszpankę kończyło się śmiercią. 

Jednocześnie metody leczenia hiszpanki były bardzo prymitywne, a sam wirus wysoce zjadliwy. W Łodzi niestety w tamtym czasie nie było wystarczającego poziomu medycyny, aby w porę móc postawić diagnozę i udzielić niezbędnej pomocy chorym. Większość zgonów miała miejsce już w stadium wtórnym, kiedy rozwijała się bakteryjna infekcja płuc spowodowana przez chorobę wirusową. 

Penicylina mogła być prawdziwym „wybawcą” w walce z chorobą, jednak lek trafił do łódzkich aptek dopiero w latach 30. XX wieku. Do tego czasu, niestety, choroba zdołała odebrać życie setkom tysięcy ludzi w różnych częściach kontynentu europejskiego.  

Niefortunne były też skutki walki z hiszpanką, kiedy to tradycyjni uzdrowiciele przepisywali pacjentom niewłaściwe leczenie. Zdarzały się przypadki, gdy pacjentom robiono lewatywy i inhalacje trującymi gazami, ale takie metody oczywiście zamiast pomagać, tylko i wyłącznie szkodziły chorującym na grypę hiszpankę. 

Jak hiszpanka „szturmowała” polskie miasta 

Polskie miasta doświadczyły wielu epidemii – ospa i dżuma spowodowały mnóstwo katastrof i pochłonęły życie wielu ludzi. Nowa choroba, grypa hiszpanka, niestety nie ominęła również Polski, w tym Łodzi, gdzie tajemnicza i straszna choroba wywołała niemały niepokój. Uważano nawet, że grypa hiszpańska była nowym rodzajem zarazy, tylko trochę mniej dotkliwym.  

Wciąż nieznana jest skala, w jakiej Polska i poszczególne miasta w kraju były „szturmowane” przez chorobę. Badacze historii uważają, że wpływ na taką sytuację miał fakt, że kraj znajdował się wówczas w trudnej sytuacji politycznej, a także nie pomagały w tym trudne losy kraju w czasie burzliwych wydarzeń II wojny światowej. Oficjalne dane i statystyki w Polsce oraz poszczególnych miastach, w szczególności w Łodzi, nie zachowały się. Wiarygodnym źródłem informacji o przebiegu hiszpanki w Łodzi mogą być publikacje w ówczesnej prasie, według których objawy choroby nie różniły się zbytnio od występujących u pacjentów z innych krajów europejskich.  

Zachorowania odnotowywano zarówno wśród wojska, jak i ludności cywilnej, która nie potrafiła odpowiednio zareagować na zagrożenie i nie wiedziała, jak uchronić się przed ewentualną infekcją.  

W Łodzi pierwsze ogniska nowej choroby wystąpiły mniej więcej w tym samym okresie, co w innych częściach kraju. Naukowcy uważają, że ówczesne środki masowego przekazu, które przerażały łodzian wstrząsającymi nagłówkami o nieznanej chorobie tylko „dolewały oliwy do ognia”. Prasa polska często opowiadała o prawdziwych historiach osób, które zachorowały na grypę hiszpankę, ale mało prawdopodobne, aby pełniła funkcję informacyjną – raczej były to “gorące” tematy, pozwalające przyciągnąć odbiorców.  

Straszny wirus przestał się rozprzestrzeniać równie nagle, jak się pojawił. Istnieje teoria, że ​​wirus z 1918 roku zmutował bardzo szybko do mniej śmiercionośnego wariantu. Teoria ta została wysunięta, ponieważ grypa często staje się mniej śmiertelna – nosiciele śmiercionośnych rodzajów wirusa umierają, zapobiegając dalszemu rozprzestrzenianiu się poważnej odmiany.  

.,.,.,.